niedziela, 29 grudnia 2013

2."Daj mi spokój"

...obudziłam się otumaniona w zimnym, zaciemnionym pomieszczeniu. Wystraszyłam się naturalnie. Leżałam obolała na ziemi gdy nagle przed oczami ukazała mi się niewielka stróżka światła. Zauważyłam męską sylwetkę. Poznałam tego kolesia, to był Jason. Nie bałam się go, od początku wydawał mi się niegroźny i o dziwo po tym wszystkim nadal się to nie zmieniło. Podszedł do mnie.
-Jak się masz? - zdziwiło mnie to pytanie
-Trochę boli mnie głowa
-Przepraszam, ale musiałem to zrobić
-Więc to ty mnie uderzyłeś?
-Tak
-Posłuchaj, co wy knujecie? - po raz kolejny wybuchłam ciekawością
-Na razie się tym nie interesuj. Wszystko w swoim czasie, mała - powiedział to w taki sposób że zdecydowałam się już opanować
-No, okej, wyluzuj - po czym Jason spojrzał na mnie trochę krzywo, a potem dodał
-Jesteś głodna?
-Nie, ale mi zimno - gdy to powiedziałam Jason odwrócił się na pięcie i zniknął. Myślałam że po prostu ma mnie gdzieś, ale wrócił po chwili. Podał mi ciepły koc, gorącą czekoladę i pierniki. Podziękowałam mu ale on nie odpowiedział i wyszedł. Dziwiło mnie jego zachowanie. Sama już nie wiedziałam czy jestem ich więźniem czy maskotką. Jego zachowanie było zbyt miłe jak na tradycyjne porwanie. Siedziałam tak nie wiadomo ile czasu. Totalnie straciłam poczucie czasu, ale muszę przyznać że było mi całkiem wygodnie. Niestety w pewnym momencie zaistniał problem, mianowicie musiałam załatwić coś w ubikacji. Odkryłam koc, wstałam i ruszyłam na "przechadzkę" po pomieszczeniu w poszukiwaniu jakichś drzwi. Zaczęłam obmacywać ścianę i otworzyłam pierwsze które napotkałam. Bingo! moim oczom ukazała się śliczna, czysta łazienka zupełnie nie pasująca do miejsca, w którym przed chwilą się znajdowałam. Załatwiłam swoją potrzebę i już chciałam się stamtąd zmywać gdy przerwał mi to pisk łazienkowych drzwi. To był Harry.
-Co tu robisz? - spytał
-Musiałam się wysikać - wytłumaczyłam
-Gówno mnie to obchodzi, miałaś nie ruszać się z miejsca - warknął, aż lekko podskoczyłam
-Przepraszam, nie wiedziałam. Nikt mi nie powiedział!
-Jak to? a Jason? nie było go tu?
-Był
-Więc dlaczego ci nie powiedział? - pomyślałam "ba! skąd ja mam to wiedzieć, puknij się w łeb szczylu" ale zdecydowałam że to nie będzie najlepsze posunięcie więc po prostu to przemilczałam. Harry wybiegł z łazienki, a ja za nim. Chciałam wyjść gdzieś, gdzie jest światło, miałam dość tej idiotycznej ciemności. Wymknęłam się do pomieszczenia, który według mojej oceny był salonem. Nie wiem o co chodziło, skąd w takim ślicznym domu taka zimna ciemnia. Pierwsze co zrobiłam to ukryłam się za kanapą. Była dość blisko ściany więc małe było prawdopodobieństwo że mnie znajdą. Rozsiadłam się wygodnie, oparłam o ścianę i nasłuchiwałam.
-Po co u niej byłeś? - spytał Harry
-Jak to po co? Tak jak ustaliliśmy, że ma się stąd nie ruszać, bo inaczej zginie.
-Przed chwilą tam byłem. Nie było jej na kocu, poszła do łazienki. Nie zrobiłaby tego. Jest zbyt tchórzliwa. Nie powiedziałeś jej tego.
-Powiedziałem, daj mi spokój
-Jason...
-Odwal się! Lepiej pójdź poszukać Jamie'go. Trzeba zrobić porządek z tą dziewuszką. - Harry wyszedł w kierunku jakichś drzwi (podejrzewałam że wyjściowych) a Jason usiadł zmęczony na hamaku uwieszonym w kącie salonu. Zdecydowałam że to odpowiedni moment na powrót do mojego posłania. Gdy byłam już na miejscu zaczęłam rozmyślać.  Byłam zdezorientowana. Miałam dziwne odczucie że Jason chce mnie chronić, ale przecież to Harry wydawał się miły i słodki. Coś tu nie pasowało...


----------------

Na jutro planuję kolejny rozdział, może nawet dwa lub trzy. Lubię to pisać. Mam nadzieję że wy lubicie to czytać. Zapraszam do komentowania i obcerwowania, ily xx ;)

2 komentarze: