poniedziałek, 3 lutego 2014

ZAWIESZENIE

Hej kochani, pewnie zauważyliście że już miesiąc nie pojawił się nowy rozdział. Nie wiem dlaczego ale zapomniałam napisać że bloga zawieszam. No niestety ale stwierdziłam że mało osób go czyta. Jeśli ktoś byłby zainteresowany - piszę inne opowiadanie Alone in a strange world.

Zapraszam i przepraszam. Być może kiedyś wrócę do opowiadania :)

piątek, 3 stycznia 2014

4.Nie przejmuj się mną

Gdy po krótkiej drzemce się obudziłam stał nade mną Jason. Trochę się go przestraszyłam, nie spodziewałam się.
-Jak się spało - spytał
-Ej, Jason. Ty mnie do cholery więzisz! - nie wiem po co zwróciłam mu na to uwagę. Powinnam się cieszyć że dobrze mnie traktuje, ale to było co najmniej dziwne zachowanie, jak na tą sytuację.
-Posłuchaj, muszę ci coś powiedzieć
-No to słucham! wreszcie dowiem się co jest grane
-To dla mnie trudna sytuacja. Harry jest moim kolegą, co prawda młodszym, ale... mam z nim problemy. On przymusza mnie żebym mu pomagał, ale ja nie chcę. Zanim przyszłaś pracować w kawiarence wszystko było okej, przyzwyczaiłem się do tego. Ale... ty to wszystko zmieniłaś.
-Ja? Jak to zmieniłam? - zdziwiło mnie to na maksa
-Po prostu zakochałem się w tobie
-Aham, i to dlatego mnie więzisz?
-Nie. Harry o niczym nie wie. Więzimy cię bo Jamie to twój kumpel, ale nie tylko twój, bo też nasz. Pomaga nam. A ty nie mogłaś się o tym dowiedzieć na wolności, kto wie co byś mu zrobiła. - rozpłakałam się. Mimo że wszystko podejrzewałam to dopiero teraz prawda "oficjalnie" wyszła na jaw. Wpadłam w objęcia Jasona i powoli przestawałam płakać
-Jason... co teraz będzie?
-Nie wiem, na prawdę. Daj mi to sobie poukładać jakoś, proszę - chwycił się za głowę i zaczął targać swoje włosy. Ja milczałam. Po chwili wbiegł Jamie. Przestraszyłam się go, nie chciałam patrzeć mu w oczy.
-No, to co mała? Idziemy się pobawić? Jason, idź sobie! - co? on chce mnie wykorzystać?
-Nie, Jamie, nie chcę, proszę zostaw mnie w spokoju - odpowiedzialam, choć zdawałam sobie sprawę że to nic nie da
-Jesteś straszliwym skurczysynem - wtrącił Jason i mocno uderzył Jamiego, a ten chwytając się za rozwalony łuk brwiowy wyprostował się i uderzył mnie w brzuch. Zaczęłam się skręcać z bólu, to było koszmarne.
-Nie dotykaj jej śmieciu! - Jason po raz kolejny uderzył go w to samo miejsce. Jamie okazał się tchórzem i z obolałą głową udał się w kierunku wyjścia. Ja wciąż z rękami wokół brzucha, na klęczkach szeptałam do Jasona
-Proszę idź już, nie przejmuj się mną, idź!
-Nie! Nie mogę cie tak zostawić, chcesz żeby tu wrócił? - spuściłam głowę. Doceniałam to że się o mnie martwi, ale chciałam zostać sama
-Jason...proszę
-Dobra, ale będę tu wracał, będę miał na oku tego frajera - skinęłam głową na zgodę, a on powoli wyszedł. Musiałam sobie wszystko ułożyć i dopiero po chwili doszło do mnie że niepotrzebnie wyganiałam swojego wielbiciela, wiedziałam że on był w stanie mnie chronić. Postanowiłam ponownie się zdrzemnąć, szybko mi się to udało.
Po kilku godzinach obudziłam się, obok siebie zauważyłam Jamiego. Oboje byliśmy nadzy....



Mam wrażenie że w tym rozdziale wszystko działo się troszkę szybko ale jestem pełna nadziei że to dla was raczej dobrze. Niezmiernie się cieszę że wasza liczba wzrasta :) Następny rozdział postaram się dodać jak najszybciej.

poniedziałek, 30 grudnia 2013

zmiana bohaterów

Otóż zmiany nie są wielkie. Zamieniłam tylko wszystkie zdjęcia oraz wygląd Harry'ego Powell'a (jest nim teraz Harry Styles zamiast Hunter'a Hayes'a).
Było jednak dla mnie bardzo ważne żebyście przed oczami podczas czytania mieli aktualnych bohaterów.
Mam nadzieję że wam się podobają. Wkrótce kolejny rozdział :)

niedziela, 29 grudnia 2013

3."Co się tak dziwisz?"

... na dodatek przypomniało mi się o tamtym kolesiu, który im uciekł. To wszystko było takie dziwne i niezrozumiałe. Postanowiłam że się z tym prześpię. Przez dłuuuuuuuugi czas nie mogłam zasnąć, ale wreszcie się udało.
Gdy się obudziłam, zauważyłam że ktoś obok mnie siedzi. Wstrzymałam oddech. Nie ruszyłam się nawet na milimetr przez kilka sekund, ale wtedy tajemnicza osoba wstała. Widziałam męską rękę wyciągniętą w moim kierunku.  Trzymał ją chwilę i powiedział:
-Podasz mi wreszcie tą rękę? Jamie jestem! - zamarłam. Poznałam jego głos, był mi znajomy od wielu wielu lat. Jamie był moim najlepszym przyjacielem, co on tu robi
-Ja..amie... Hay...es? - wyjąkałam. Długo milczał. Wiedziałam że on też mnie poznał.
-Tak. Ty jesteś Diana? Diana Jenkins? - powiedział, a ja rzuciłam mu się na szyję. Czułam się z nim bezpieczna w jednym pomieszczeniu - Jak długo tu jesteś? - w jego glosie słychać było przerażenie
-Nie wiem, nie mam zegarka, ale chyba od dzisiaj. Straciłam poczucie czasu w tej ciemności. A ty? Jak długo jesteś? - nie odpowiedział mi. Pobiegł w kierunku jakichś drzwi. "Zaraz, o co chodzi?" - pomyślałam. Gdzie on poszedł? Powoli usiadłam na podłodze. Ponownie zaczęłam rozmyślać. Przypomniałam sobie rozmowę Jasona i Harrego w salonie, Harry miał iść szukać jakiegoś Jamiego, ale... nieeee, to nie możliwe żeby mój wierny przyjaciel okazał się gangsterem.
Po chwili przyszedł do mnie Jason. Miał gorącą herbatę i kanapki z szynką. Spytałam go o mężczyznę który tu był (oczywiście skłamałam że go nie znam)
-To nasz dobry kumpel - wiedziałam że mówi serio
-Jak to kumpel?
-Normalnie. Przyjaźnimy się już dobre pare lat, a co się tak dziwisz?
-Nic nic. Na prawdę, nie ważne. - po raz kolejny skłamałam - dlaczego tak wszystko mi mówisz i jesteś taki... miły? - znów moja ciekawość dała sie we znaki. Inni też tak wypytują o wszystko swoich okupantów?
-Nie jestem miły - zaprzeczył i odszedł. Wkurzył mnie tym, ale postanowiłam się długo tym nie przejmować. Cała sprawa była dla mnie na prawdę zagadkowa i prawie nic nie było do końca jasne. Brakuje mi kilka elementów żeby ta sytuacja składała się w całość, bo po pierwsze - kto głupi dba o swojego więźnia i rozmawia z nim jak z każdym innym, normalnym człowiekiem, po drugie - w jakim celu w ogóle trzymali mnie tutaj, nic im nie zrobiłam, po trzecie - gdzie osoba która im uciekła? może wzięli mnie w zastępstwie?...


-------------------

dziękuję wam, że jest co raz więcej osób, którym podoba mi się moje opowiadanie. To bardzo cieszy kiedy widzę nowych zainteresowanych. Wciąż liczę na dobre opinie i na komentarze. Pamiętajcie że to wy dodajecie mi sił i chęci :)

2."Daj mi spokój"

...obudziłam się otumaniona w zimnym, zaciemnionym pomieszczeniu. Wystraszyłam się naturalnie. Leżałam obolała na ziemi gdy nagle przed oczami ukazała mi się niewielka stróżka światła. Zauważyłam męską sylwetkę. Poznałam tego kolesia, to był Jason. Nie bałam się go, od początku wydawał mi się niegroźny i o dziwo po tym wszystkim nadal się to nie zmieniło. Podszedł do mnie.
-Jak się masz? - zdziwiło mnie to pytanie
-Trochę boli mnie głowa
-Przepraszam, ale musiałem to zrobić
-Więc to ty mnie uderzyłeś?
-Tak
-Posłuchaj, co wy knujecie? - po raz kolejny wybuchłam ciekawością
-Na razie się tym nie interesuj. Wszystko w swoim czasie, mała - powiedział to w taki sposób że zdecydowałam się już opanować
-No, okej, wyluzuj - po czym Jason spojrzał na mnie trochę krzywo, a potem dodał
-Jesteś głodna?
-Nie, ale mi zimno - gdy to powiedziałam Jason odwrócił się na pięcie i zniknął. Myślałam że po prostu ma mnie gdzieś, ale wrócił po chwili. Podał mi ciepły koc, gorącą czekoladę i pierniki. Podziękowałam mu ale on nie odpowiedział i wyszedł. Dziwiło mnie jego zachowanie. Sama już nie wiedziałam czy jestem ich więźniem czy maskotką. Jego zachowanie było zbyt miłe jak na tradycyjne porwanie. Siedziałam tak nie wiadomo ile czasu. Totalnie straciłam poczucie czasu, ale muszę przyznać że było mi całkiem wygodnie. Niestety w pewnym momencie zaistniał problem, mianowicie musiałam załatwić coś w ubikacji. Odkryłam koc, wstałam i ruszyłam na "przechadzkę" po pomieszczeniu w poszukiwaniu jakichś drzwi. Zaczęłam obmacywać ścianę i otworzyłam pierwsze które napotkałam. Bingo! moim oczom ukazała się śliczna, czysta łazienka zupełnie nie pasująca do miejsca, w którym przed chwilą się znajdowałam. Załatwiłam swoją potrzebę i już chciałam się stamtąd zmywać gdy przerwał mi to pisk łazienkowych drzwi. To był Harry.
-Co tu robisz? - spytał
-Musiałam się wysikać - wytłumaczyłam
-Gówno mnie to obchodzi, miałaś nie ruszać się z miejsca - warknął, aż lekko podskoczyłam
-Przepraszam, nie wiedziałam. Nikt mi nie powiedział!
-Jak to? a Jason? nie było go tu?
-Był
-Więc dlaczego ci nie powiedział? - pomyślałam "ba! skąd ja mam to wiedzieć, puknij się w łeb szczylu" ale zdecydowałam że to nie będzie najlepsze posunięcie więc po prostu to przemilczałam. Harry wybiegł z łazienki, a ja za nim. Chciałam wyjść gdzieś, gdzie jest światło, miałam dość tej idiotycznej ciemności. Wymknęłam się do pomieszczenia, który według mojej oceny był salonem. Nie wiem o co chodziło, skąd w takim ślicznym domu taka zimna ciemnia. Pierwsze co zrobiłam to ukryłam się za kanapą. Była dość blisko ściany więc małe było prawdopodobieństwo że mnie znajdą. Rozsiadłam się wygodnie, oparłam o ścianę i nasłuchiwałam.
-Po co u niej byłeś? - spytał Harry
-Jak to po co? Tak jak ustaliliśmy, że ma się stąd nie ruszać, bo inaczej zginie.
-Przed chwilą tam byłem. Nie było jej na kocu, poszła do łazienki. Nie zrobiłaby tego. Jest zbyt tchórzliwa. Nie powiedziałeś jej tego.
-Powiedziałem, daj mi spokój
-Jason...
-Odwal się! Lepiej pójdź poszukać Jamie'go. Trzeba zrobić porządek z tą dziewuszką. - Harry wyszedł w kierunku jakichś drzwi (podejrzewałam że wyjściowych) a Jason usiadł zmęczony na hamaku uwieszonym w kącie salonu. Zdecydowałam że to odpowiedni moment na powrót do mojego posłania. Gdy byłam już na miejscu zaczęłam rozmyślać.  Byłam zdezorientowana. Miałam dziwne odczucie że Jason chce mnie chronić, ale przecież to Harry wydawał się miły i słodki. Coś tu nie pasowało...


----------------

Na jutro planuję kolejny rozdział, może nawet dwa lub trzy. Lubię to pisać. Mam nadzieję że wy lubicie to czytać. Zapraszam do komentowania i obcerwowania, ily xx ;)

1."Długo tu pracujesz?"

Karen - moja przyjaciółka załatwiła mi pracę w pobliskiej kawiarence internetowej. To miłe z jej strony. Już dzisiaj pierwszy raz tam idę, mam nadzieję że to będzie jakaś porządna praca. Nie lubię gdy pracodawcy oszukują biednych i niewinnych pracowników. No cóż.
Ok. godz. 6.00 wyruszyłam,a że nie jestem zbyt bogata i nie przysługuje mi taki luksus jak własne auto, zmuszona byłam gnać pieszo. Na szczęście droga nie jest zbyt długa i szybko znalazłam się na miejscu. Szef całej tej miejscówki bardzo mi się spodobał. Był bardzo młody, może niewiele ode mnie starszy i do tego bardzo przystojny.
Kazał mi założyć firmowy fartuszek i ustawić się za ladą. Potem przysłał do mnie takiego chłopaka, który wszystko mi wyjaśnił. Był bardzo miły.
-Długo tu pracujesz? - spytałam
-W sumie... od zawsze. Jason to mój starszy brat
-Uhm. Nie jesteście zbyt podobni.
-Bywa - uśmiechnął się, co mi się spodobało - jak się nazywasz? - spytał
-Diana, miło mi - podałam rękę, a on ją ścisnął - a ty?
-Harry
-aww, ślicznie - o nie, to było głupie. Zbyt bardzo się narzucałam
-ehehe, dzięki - pokazał szereg swoich lśniących, białych zębów - muszę już iść
-okej, na razie - pokiwałam do oddalającego się Harrego.
Spodobał mi się, a ja chyba jemu także. Poznałam to po nim, znam się na ludziach.
Potem przez prawie 2 godziny cały czas byłam zajęta. Dosłownie co chwilę ktoś wchodził i coś zamawiał, ale gdy godzina szczytu minęła miałam sporo czasu dla siebie. Gdy tak siedziałam z zaplecza słyszałam rozdrażniony głos Jasona. Wydawało mi się to dość podejrzane. Nie minęło wiele czasu gdy na zaplecze wbiegł Harry. Udało mi się usłyszeć wszystko:
-Szefie, nie ma go!
-Jak to nie ma? był zamknięty!
-Nie wiem, ktoś musiał go wypuścić
-Cholera, Harry! trzymamy go dwie godziny i już go nie ma? nie rób jaj!
-Daję słowo, jak Boga kocham, przysięgam że go nie ma! - na to Jason wybiegł wybierając jakiś numer na telefonie. Przypuszczam że dzwonił do któregoś ze swoich wspólników.
Z natury jestem bardzo ciekawska dlatego też od razu rzuciłam się na Harrego i zaczęłam pytać
-Ej, Harry, co jest? kogo wy więzicie? o co tu chodzi?
-Co? o co ci chodzi? dobrze się czujesz dziewczyno?! towar zamawialiśmy - wiedziałam że kłamał
-Bardzo dobrze się czuję, uszy mam zdrowe
-I to jakie gumowe!
-Czyli jednak? powiedz mi wszystko Harry, proszę. - nalegałam.
On jednak mi nie odpowiedział, ale dla mnie i tak wszystko było jasne - ani Jason ani Harry nie są dla mnie oazą bezpieczeństwa dlatego postanowiłam rzucić tę pracę od następnego dnia. Gdy powtórnie zajęłam się moją okropnie ciężką robotą poczułam mocne uderzenie w tylną część głowy po czym straciłam przytomność...


------------

rozdziały specjalnie będę robić takie krótkie. Moim zdaniem one nie dość że są łatwiejsze do napisania i będą pojawiały się częściej, to czyta się je łatwiej, człowiek się tak nie nudzi (chyba że piszę nudno ale nie wiem) i w ogóle człowiek ma jeszcze większą chęć na przeczytanie kolejnego rozdziału.
zachęcam do zapisywania się do informowanych. mam nadzieję że sie podobało.
II rozdział już w krótce ;)
zapraszam do komentowania xx

prologue.

Diana zaczyna pracę w niewinnej kawiarence. Okazuje się że jej szef jest zamieszany w mafię. Dziewczyna jest ciekawa i zaczyna bliżej przyglądać się zachowaniu Jasona (szefa), aż pewnego razu zostaje nakryta. Mężczyzna porywa ją do podejrzanego budynku i przetrzymuje. Nie zostają jednak naruszone wszystkie jej dobra. Diana nie jest przywiązana oraz może jeść, pić, spać i korzystać z toalety. Zaczyna rozumieć o co chodzi mafii. Podsłuchując i obserwując porywaczy powoli zaczyna odkrywać ich tajemnice. Nie mija wiele czasu i do tego samego budynku trafił jej dobry przyjaciel Jamie...cdn.

+będę starała się często dodawać rozdziały. Mam nadzieję że emocje nigdy nie opuszczą moich czytelników o ile w ogóle ich zdobędę. Wszystko zależy od was xx.